środa, 6 lutego 2013

Groby i dopasowania.


Dostałam niedawno zawiadomienie z MyHeritage, że mam “dopasowanie” w jakiejś bazie danych. Już miałam przedtem parę takich dopasowań. Dotyczyły one nagrobków dalekich powinowatych – Aleksandra Obarianyka w Reginie w prowincji Manitoba oraz Evana Evangeloffa w Evanston, Ohio. Bardzo daleka rodzina, ich dane już miałam, i wiadomości te nie sprawiły na mnie żadnego wrażenia.
 
Natomiast przedwczoraj przyszło zawiadomienie o nagrobku mojego teścia w Toronto. Muszę przyznać, że dziwnie się poczułam, gdy po klinknięciu na link wyskoczyła mi fotografia grobu teścia. Jakby to zdjęcie było zbyt prywatne, zeby tak wyskakiwało w internecie. I przypomniała mi się polska ustawa o ochronie danych osobowych i pomyślałam, że może nie jest aż taka zła. Chyba rozumiem odczucia osób, które nie chcą aby wszystkie ich dane były w internecie. Oczywiście, bardzo nam to utrudnia poszukiwania, ale coś coś tam zrozumiałam w tym momencie zaskoczenia, kiedy na ekranie pojawił się jego nagrobek. Jeszcze nie pokazałam tego mężowi – obawiam się, że nie spodoba mu się to.  Teraz czekam na następne zawiadomienia o grobie mojej teściowej, który jest trochę dalej, oraz szwagra.


Mimo to, zastanawiam sie, kiedy MyHeritage dołączy dopasowania z Grobonetem, serwisem publikującym zdjęcia z polskich cmentarzy. Na pewno przydało by się to o wiele bardziej, niż połączenia z kanadyjskimi czy tez amerykanskimi cmentarzami.


Tak na marginesie, to bardzo nie podoba mi się słowo “dopasowanie” w tym kontekście. Czy nie można by znaleść jakiegoś lepszego? Mniejsza z tym, walczenie z internetową łamaną polszczyzną to walka z wiatrakami.

6 komentarzy:

  1. Małgosiu, polskie przepisy o ochronie danych osobowych dotyczą tylko osób żyjących. Tak to już jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Małgosiu, szanuję Twój pogląd, ale zupełnie go nie podzielam. Cóż w tym złego że ktoś fotografuje groby? Stoją one w miejscu publicznym. Czy uważasz, że opublikowane zdjęcia przyniosą ujmę Twoim (i nie tylko) przodkom? Zauważ, że zdjęcia te mogą dla innych stanowić ważny ślad w poszukiwaniach, nie każdy może pojechać na ,,koniec świata''. Ja sam czekam z nadzieją, że gdzieś ,,wypłyną'' dane dotyczące braci mojego dziadka (i ich potomków), którzy wyjechali do USA ok 1914 roku.

    pozdrawiam Włodzimierz Macewicz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlodku, nie mam nic przeciwko umieszczaniu zdjec grobow w internecie! Byc moze nieklarownie sie wyrazilam. Pisalam tylko o osobistym odczuciu, gdy nagrobek tescia mi "wyskoczyl". Zdecydowanie chcialabym aby Grobonet zostal polaczony z MyHertitage. Bardzo by to pomoglo polskim poszukiwaczom historii-genealogom.

      Usuń
  3. Małgosiu - dzięki Twojemu linkowi do Grobonet znalazłam wujka. Przykre, że nikt nie powiadomił nas o jego śmierci. Szkoda tylko, że ja mając bardzo dużo fotek z grobów nie mam możliwości zamieszczenia ich na tym portalu....Chciała bym by "wyskoczyli" mi moi przodkowie o których nic nie wiem....

    OdpowiedzUsuń
  4. Odkrycie żydowskich korzeni jest dla mnie smutne.. nie nie z powodu wyznania czy nacji to w ogóle nie stanowi dla mnie problemu... a wręcz napawa mnie dumą. Jest smutne bo szanse na to że "wyskoczy"mi jakiś grób któregoś z przodków jest prawie niemożliwe.. prędzej znajdę go szukając resztek macew w podmurówkach domów, w płytach chodnikowych... a swoja drogą może niech Grobonet nie przechodzi w ręce MyHeritage- nie stać mnie na abonament premium pozwalający na wgląd w dane zgromadzone...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje mi się, że jeśli samemu nie "upubliczniło się" swojego profilu, to chyba nie bardzo wypada komentować innych.

    OdpowiedzUsuń