Myślałam o niej bardzlo długo; napisałam nawet na jej temat opowiadanie po angielsku.
Wymyśliłam, że być może zmarła w Leżajsku, bo w Giedlarowej pod Leżajskiem schroniła się Babcia z moją Mamą oraz swoją mamą (czyli moją prababcią). USC w Leżajsku nie posiada aktu zgonu dla Elżbiety Wiśniowskiej. O tym dowiedziałam się w roku 2006, kiedy to złożyłam podanie o przeszukanie akt.
W zeszłym roku wpadłam na pomysł, że może jej akt zgonu będzie w parafii w Giedlarowej, bo tam mieszkały podczas wojny. Poprosiłam o przeszukanie tamtejszych ksiąg Anię Ordyczyńską. Ania przejęła się zadaniem i szukała, i szukała. W Leżajsku, w Giedlarowej. Znalazła koleżankę, która mieszkała w domu gdzie mieszkała moja Babcia. Znazła akt zgonu jej dziecka. Ale niestety, aktu zgonu Lusi nie znalazła. Powiedziała mi o tym, gdy byłam u niej w Leżajsku w sierpniu 2011 roku.
Czyli prawdopobnie zmarła w Leżajsku, tylko nikt nie zapisał jej zgonu w księdze parafialnej. OStatnia szansa, że może coś znajdziemy, gdy pojedziemy do Niemirowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz