Nasze żeńskie “przodki” (bo w języku polskim nie istnieje nawet odpowiednie dla ich określenie; czasami używa się słowa "antenatka") nie zapisały się wybitnie w historii czy też dokumentach źródłowych pomocnych dla genealogii. Kobiety z reguły nie posiadały gruntów, nie pracowały zawodowo, nie piastowały urzędów. W księgach metrykalnych, często jedynym dostępnym dla nas źródle, bywało że zapisywane były bez nazwisk, jedynie po imieniu.
Historia kobiet nie może być pisana bez informacji na temat stosunków tychże kobiet z mężczyznami, zarówno z mężczyznami w społeczeństwie oraz z ich męskimi krewnymi i powinowatymi. Mężczyźni bowiem pozostawili najwięcej danych historycznych i genealogicznych; bez danych o nich nie uda się ustalanie genealogii po kądzieli. Czasami badania genealogiczne po kądzieli będą proste; czasami jednak potrzebne będzie przebadanie wszelkich źródeł związanych z mężczyznami i kobietami z którymi nasze protoplastki się stykały. Dane na temat stosunków kobiet z innymi kobietami im współczesnymi będą także bardzo pomocne.
Pracując retrogresywnie “od siebie” przez matkę wstecz czasami uda nam się znaleść dane o babkach, prababkach czy nawet i praprababkach. Źródła z wieku XX i końca XIX często zawierają wyczerpujące dane o miejscu urodzenia kobiety, o imionach jej rodziców oraz nazwisku panieńskim jej matki, dane o jej mężu, daty i miejsca zawarcia małżeństwa oraz śmierci. Kłopoty zaczynają się gdy próbujemy posuwać się dalej wstecz. Podane informacje zaczynają być lakoniczne. Księigi parafialne zachowane są w stanie szczątkowym. W tych czasach o wiele więcej danych jest podanych o mężczyznach niż o “ich” kobietach – córkach, matkach, żonach. W tamtych czasach społeczny status kobiet, zwłaszcza kobiet chłopskich oraz pochodzących z biedoty miejskiej był podpożądkowany mężczyznom. Wszelkie dane poza jej danymi metrykalnymi w księgach parafialnych bedą zapisane pod nazwiskiem męża. Być może wystąpi wymieniona w testamencie jako małżonka, być może czasami odnajdziemy źródła rozwodowe. Rzadko będzie posiadaczką gospodarstwa czy też sklepu; w latach późniejszych będzie być może zapisana jako robotnica w fabrykach lub w zapisach gospodarczych folwarków; we wcześniejszych być może znajdzie się wzmianka o niej w księgach radzieckich lub ławniczych oraz w księgach grodzkich lub w wiejskich. Nie będzie figurowala w metrykach gruntowych lub zapisach podatkowych lub kadastralnych. Być może znajdziemy dane o niej w testamentach lub zapisach folwarcznych, w danych o gospodarstwach lub danych ekonomicznych o folwarku lub majątkach ziemskich na których pracowała. Oczywiście sytuacja jest inna jeżeli chodzi o opracowania genealogiczne kobiet pochodzących ze szlachty lub wybitnych kobiet arystokracji, ale i tam czasami występują kłopoty z ustaleniem nazwisk panieńskich oraz pochodzenia.
Jak więc opracować genealogię naszych chłopskich prapraprababek? Jak opisać historie naszych babek tak, aby były one ludźmi z krwi i kości; jak je nam przybliżyć? Czym i jak te opowiadania wypełnić aby nie były to tylko szkielety danych “urodziła się -- powiła tyle a tyle dzieci -- zmarła” lecz prawdziwe historie ich życia? Jak uczcić ich życie naszych pramateck bez którego nie było by nas ani naszej przyszłości? Wszak w końcu to kobiety ciężko pracowały nie tylko na roli lecz w domach aby utrzymać rodzinę, wyżywić i wychować dzieci.
Służyć do tego mogą:
Dane o ich wsi.
Dane o rodzinie szlacheckiej zwłaszcza jeżeli pracowały na folwarku.
Dane o historii terenu na której mieszkały (epidemie, klęski żywiołowe, klęski głodu działania wojenne).
Dane o społecznej hierarchii wsi, obyczajach, mieszkańcach wioski.
Ogólne dane z dziedziny etnografii, architektury, antropologii.
Na zdjęciu - moja prababka Balbina z Barchańskich Brachaczek (vel Brachaczyk). Zdjęcie od kuzyna Jurka przesałane w 2002 roku. Nigdy przedtem nie widziałam jej twarzy. Trudno opisać wrażenia i uczucia gdy je otrzymałam. O tym jeszcze będzie...
W o ileż lepszej sytuacji jesteśmy jeśli nasze przodkinie były mieszczkami lub szlachciankami. Wtedy znacznie częściej pojawiają się w innych dokumentach, a nie tylko metrykach.
OdpowiedzUsuńNie tak dawno Tomek ogłosił, że Twój blog jest na GP. A ja go tam nie widzę.
OdpowiedzUsuńSzczęściara z Ciebie, ja bym chciała zobaczyć twarz swojej babci....
OdpowiedzUsuń