poniedziałek, 31 stycznia 2011

A to pamiętacie?

24 maja 2005 roku.
Coż to była za przyjemność! Poznać wszystkich znanych przedtem tylko z nicków oraz wpisów na pl.soc.gen oraz na GenPolu. Moi mili znajomi przyjechali z wielu miast na inaugurację mojej książki, którą też i dzięki nim napisałam. Wszyscy się bardzo polubili i doszli do wniosku, że warto było się zjechać, bo spotkało się tylu miłych, podobnych sobie zapaleńców. A od tego spostrzezenia do powstania regionalnych, prężnych towarzystw genealogicznych był już tylko kroczek. I teraz już mamy i Malopolskie TG, i Wielkopolskie TG, i Pomorskie TG, i Polskie Towarzystwo Genealogiczne i wiele innych.

I tak się bardzo z tego cieszę.


Powitanie spóźnionej.






Silna grupa pod wezwaniem genealogicznym.



Ważne osoby z GenPolu.



Pamiątka ze spływu.



Autografy dla przyjaciol i znajomych.






czwartek, 27 stycznia 2011

Poczta genealogiczna.

Dostałam dwa listy, na które czekałam od 10 lat! Wtedy to dałam ogłoszenia na temat Huty Połonieckiej na różnego rodzaju forach internetowych i lisatch dyskusyjnych. Zaczęłam też kupować pocztówki z Niemirowa-Zdroju, bo tam urodziła się moja Mama i – jak dowiedziałam się właśnie podczas moich poszukiwań – w kurorcie tym pracowała moja babcia i jej matka. Byłam bardzo zaskoczona, gdy w Allegro znalazłam widokówkę z Niemirowa-Zdroju – wpisałam to hasło w wyszukiwarce na Allegro zupełnie z głupia frant.

I wreszcie te ziarenka nadziei, rzucone w glebę internetu, zaowocowały.

Jeden list przyszedł od mojej rówieśniczki, której rodzice spędzali wakacje w Willi Nuśka w Niemirowie-Zdrowiu, a której widokówkę kupiłam w zeszłym roku. Dopiero od niedawna zajmuje się poszukiwaniami przodków. Jej dziadkowie mieszkali we Lwowie i po zawierusze wojennej nie zachowały się żadne ich dokumenty. Żeby było weselej, urodziła się jak i ja, w Gliwicach! Poradziłam jej Archiwum Apba Baziaka w Krakowie oraz zaprosiłam ją do forów genealogicznych oraz do GENEALODZY-PL na Facebook.

Drugi list pochodzi o kobiety, której mama urodziła się w Hucie Połonieckiej. Nazwiska z jej rodziny pamiętam z moich poszukiwań u mormonów. Jedno nazwisko było także często wymieniane u nas w domu – byli to znajomi albo przyjaciele dziadka, być może właśnie z Huty.

Z obu paniami mamy jeszcze wiele rzeczy do ustalenia. Ale już się cieszę na te nasze wspólne poszukiwania i przyszłe odkrycia!


Pocztówka pochodzi ze świetnej witryny Pawła Rydzewskiego, bo mój dziesięcioletni skaner nie może sie dogadać z Windows 7.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Rogalscy z Ceradza Kościelnego.

Otrzymałam bardzo miły mail z Poznania. Napisał do mnie potomek Rogalskich z Ceradza Kościelnego. Przeczytał w mojej książce o mojej prababci Mariannie Nowaczyk z Rogalskich i przypomniał sobie, że ma tę kobietę oraz jej chrzest zapisany w swoich spisach. Po porównaniu naszych notatek okazało się, że ja mam paru Rogalskich, ktorzy należą do jego przodków, lecz którzy nie należą do mojej rodziny. Jeszcze nie udało nam sie ustalić czy jesteśmy spokrewnieni. Maciej – bo tak się nazywa mój jeszcze nie krewny – przesłał mi także zdjęcie kościoła w Ceradzu. Nigdy tam nie byłam, a teraz przynajmniej wiem jak wygląda kościół, do którego moi przodkowie chodzili.
















A oto jak wyglądają nasze drzewa. Moje po lewej, Macieja po prawej. Być może mój praszczur Kazimierz jest jakoś spokrewniony z przodkami Macieja.





















Niestety, wiem z poprzednich poszukiwań, że w Archiwach brakuje wiele akt z tej parafii. Luki są w księgach urodzeń oraz księgach ślubów. Do tej pory nie znalazłam ślubu rodziców Marianny, Wawrzyńca i Katarzyny Skok, bo prawdopodobnie odbył się między 1848 a 50 – latach, z których nie zachowały się ani księgi, ani kopie. Ich pierwsze dziecko urodziło się w 1851 roku, potem następnych siedmioro. Przedtem i potem było wielu innych Rogalskich – chrzty, śluby, zgony. Ale połączenia z Maciejem nie było. Niestety, od końca XVIII wieku wstecz zaczynają się zapisy wyłącznie z imionami typu: “ochrzciłem imieniem Marianna dziecko płci żeńskiej Piotra i Józefy, chałupników”, lub “Anna, wdowa, w wieku lat sześćdziesięciu, zmarła dnia tego a tego”. Oraz “złączyłem węzłem małżeńskim Pawła i Franciszkę, otrzymawszy pozwolenie obojga rodziców”. Moich przodków znalazłam wyłącznie dlatego, że zgadzała się kombinacja imion. Co nie znaczy, że moje wywody są poprawne.
Dlatego postanowiłam jeszcze raz wszystko przeszukać. Wczoraj zamówiłam u mormonów mikrofilmy z Ceradza i jak tylko przyjdą, będę szukała.

czwartek, 20 stycznia 2011

1902 - Kościół Świętego Wojciecha.

Moi przodkowie nie robili fotografii, bo ich na to nie było stać. Dlatego postanowiłam szukać pocztówek z okresu, kiedy moi przodkowie w danych miejscach mieszkali. Szukam pocztówek z Horyńca z początku XX wieku, Bieńkowic z XIX wieku, Niemirowa-Zdroju z lat 20-tych i 30-tych XX wieku.
















Tę pocztówkę kupiłam na Allegro w 2007 roku. Czatowałam na nią ponad dwa lata. Pochodzi z 1902 roku. Babcia była tam ochrzczona w grudniu 1901 roku, więc jest to niemal zdjęcie z jej chrztu! Okolice, które widać na pocztówce to Naramowice, obecnie dzielnica Poznania, wtedy podpoznańska wioska, gdzie pradziadkowie mieszkali.

środa, 19 stycznia 2011

Genealogia okiem poety.


Mój ulubiony poeta Adam Zagajewski w tomiku swoich poezji “Powrót” przekazał światu wiersz Genealogia. Zarówno ten wiersz, jak atmosfera całego dzieła są mi bardzo bliskie ze względu na motyw powrotu do krainy ojczystej po wielu, wielu latach.





Genealogia.

Nigdy ich nie spotkam,
tych staroświeckich postaci
- byli tacy sami jak my,
a jednak zupełnie inni.
Wyobraźnia pracuje niestrudzenie
nad zagadką ich istnienia,
nie może czekać, aż otworzą się
tajne archiwa pamięci.

Widzę ich w ciasnych klasach,
w małych miasteczkach prowincji
smutnego cesarstwa Habsburgów.
Za oknem gałęzie topoli
poruszają się histerycznie
i deszcz ze śniegiem dyktuje
swoją własną ortografię.

Bezradnie zaciskają w garści,
w palcach poplamionych atramentem,
niepotrzebny już ogryzek kredy.
Próbują wyjaśnić zagadkę świata
głodnym i głośnym dzieciom,
które tylko rosną i krzyczą.

Moi przodkowie, nauczyciele, próbują
uspokoić wzburzony ocean,
tak jak ten szalony artysta,
który stanął ponad falami morza
z kruchą batutą dyrygenta.

Wyobrażam sobie pustkę
ich zmęczenia, chwile nicości,
przez które mogę zaglądać
w głąb ich życia.

i myślę, że wtedy, kiedy
i ja zamieniam się w nauczyciela,
oni także patrzą na mnie

i poprawiają moje przejęzyczenia,
prostują wszystkie moje pomyłki

z niezachwianą pewnością umarłych.

Wydawnictwo Znak, Kraków 2003.

niedziela, 16 stycznia 2011

Jakub Nowaczyk - pradziadek.

Oto moje zapiski z poszukiwań pradziadka Jakuba. Wygląda na to, że też był "charakterny".

"Nikt nie wie skąd on się wziął. Jego chyba ciotka urodziła!" twierdził dziadek Wojciech Nowaczyk [Renata Puk-Ackah. 12.2.2002]

“Dziadek Jakub był bardzo mądry - mądrzejszy od dzieci dziedzica Łubieńskiego” dziedzica w Starem. Dziedzic, zwracając się do Jakuba mówił: “Ty Jakub mniej mów, a więcej słuchaj.” [Tadeusz Nowaczyk, starszy, w.g. listu Karola Nowaczyka, 18.7.2003]. Jakub skończył szkołę powszechną w Kaźmierzu, prawdopodobnie nie chodził do szkoły średniej.

"Był ekonomem, pracawał w wielu majątkach ziemskich, bo cenił swą niezależność i był człowiekiem z zasadami." [Ewa Paw, 3.5.2002, e-mail do MJM]

Przybył do Smoszewa 1.1.1916 z Dłoń, powiat Rawicz. Wyjechał ze Smoszewa do Poznania lub do sąsiedniej wioski* 1.4.1921. [Karol Nowaczyk, e-mail do MJN]

Był świadkiem na ślubie Wojciecha i Marianny w Wirach 14 listopoada 1920 roku [Akt ślubu Wojciecha Nowaczyka i Marianny Brachaczek].

W.g., rodzinnej legendy, rodzice Jakuba zmarli w 1863 roku w czasie zarazy cholery, jaka panowała wówczas w Wielkopolsce. Osierocony, 5-cio letni Jakub, jako jedyne dziecko zmarłych rodziców, wychowywał się w rodzinie brata swego ojca. [Leon Strykowski, 27.5.2002; e-mail to MJN].**

Pochodził z rodziny przydworskiej dziedzica Łubieńskiego. Przez całe dorosłe życie był włodarzem. Najpierw prowadził majątek swego pana, w miejscowości Stare k/Szamotuł. Po tragicznej śmierci syna a w krótkim czasie zgonie dziedzica Łubieńskiego, przeniósł się wraz z rodziną do miejscowości Młyn k/Wrześni gdzie prowadził majątek nieznanej z nazwiska dziedziczki. Nie układała się jednak współpraca z nową panią. Przeniósł się więc Jakub pod Rawicz aby prowadzić w miejscowości Dłoń majątek nieznanego z nazwiska właściciela. Osiadł ostatecznie w Smoczewie k/Gorzupi gdzie prowadził majątek von Taksiców. Zmarł po długiej chorobie w Dzielicach, gdzie przebywał u syna Stanisława. Pochowany został na cmentarzu w Rozdrażewie. [Leon Strykowski, 27.5.2002; e-mail to MJN]

Grób Jakuba z drewnianym krzyżem i tabliczką znajduje się na cmentarzu w Rozdrażewie (po lewej stronie od głównej alei, prawie na końcu cmentarza).*** [Karol Nowaczyk, 20.10.2002, e-mail do MJN]

Tadeusz Nowaczyk pamięta swojego dziadka Jakuba. Był bardzo pedantyczny; nie przepadał za Tadeuszem bo Tadeusz był "wywijakiem", natomiast bardzo lubił Kazimierza, bo był o wiele spokojniejszy. Był "gróboskórny, nie dał sobą rządzić". Podobno jako włodarz często był w konflikcie z dziedzicem, bo robił to co chciał a nie to co dziedzic kazał mu robić. [Tadeusz Nowaczyk starszy, Dzielice 23.10.2003]

Jakub podobno siedział trzy dni w więzieniu w Szamotułach za brak szacunku do sądu. Podobno, wezwany na świadka odmówił złożenia zeznania ze waględu na brak znajomości języka niemieckiego. Sędzia zdecydował, że jeżeli był w wojsku niemieckim to zna niemiecki dostatecznie i za to dostał wyrok. Podobno dyskutowano o tej sprawie w Reichstagu, jako o przykładzie ciemiężenia Polaków. [Tadeusz Nowaczyk senior, Dzielice 23.10.2003].



Nasuwa się wiele pytań:
1. Czy zachowały się jakiekolwiek zapiski lub archiwa w dworach, w których pracował Jakób?
2. Czy zachowały się księgi sądowe dotyczące rozprawy Jakóba?
3. W jakim wojsku służył Jakób? Czy zachowały się jakieś dokumenty?
4. Czy zachowały się jakiekolwiek archiwa szkolne z Szamotuł lub Kaźmierza?
5. Czy w akcie slubu Wojciecha i Marianny jest jego podpis?


Na zdjęciu Jakób z synem Ludwikiem i synową Małgorzatą z domu Wilde, oraz wnukami Heleną i Henrykiem. Circa 1926.

_________________________________________________
*Prawdopodobnie chodzi tutaj o luboński Lasek, gdzie mieszkali jego synowie Wojciech i Ludwik.

** Rodzice Jakuba nie zmarli w tym samym czasie: jego ojciec, Jan, zmarł 3 czerwca 1854 roku w Folwarku Stare, pozostawiając wdowę, Józefę i 10-cio letniego syna Jakóba. Józefa zmarła wiele lat później, 21 grudnia, 1891 roku, także na Folwarku Stare. Jan Nowaczyk nie miał żadnego rodzeństwa – jedyny brat Wojciech, zmarł w wieku dwóch tygodni w roku 1855. [Akta zgonów parafii Kaźmierz]

*** Nowy pomnik, zafundowany przez Józefa, Małgorzatę oraz Tadeusza Nowaczyków, postawiono w roku 2005 z inicjatywy Józefa Nowaczyka, wnuka Jakóba.

sobota, 15 stycznia 2011

"Jego chyba ciotka urodziła!"

Zawsze troche się bałam mojego dziadka Wojciecha Nowaczyka. Byłam najmłodszą wnuczką, mieszkałam z daleka od dziadków i niewiele z nimi spędzałam czasu. Dziadek Nowaczyk był ostrym człowiekiem (byl "charakterny") i bez ogródek mówił, co miał na myśli (mam to chyba po nim). Na początku lat siedemdziesiątych XX wieku, które były także jego latami, po nieudanych operacjach katarakty obu oczu stracił wzrok. Ten fakt także dodawał mu pewnej grozy. Gdy przyjechał na moją komunię w towarzystwie moich dwóch kuzynów miał białą laskę, której nie wolno było dotykać.

Niewiele wiedział o swoim ojcu i zawsze żartował, że “jego chyba ciotka urodziła!” Dlatego jednym z moich pierwszych genealogicznych celów stało sie odnalezienie tej “ciotki”. Jej poszukiwania trwały ponad trzy lata, a rozpoczęły się nutą troche niesamowitą.

Na samych początku moich poszukiwań bawiłam się przeglądaniem internetu szukając mojego nazwiska; znalazłam wtedy Ryszarda Nowaczyka w Urzędzie Miejskim w Krotoszynie. Mój Tata zawsze podkreślał, że dziadek (jego ojciec) urodził się w Folwarku Stare pod Krotoszynem. Parę razy wspominał także “Ryszarda Nowaczyka”, jakiegoś dalekiego krewnego. Postanowiłam, że krotoszynski Ryszard Nowaczyk musi być naszym krewnym i od razu wysłałam e-mail na podany adres podany na stronie UM. Byłam tego taka pewna, że nawet nie zadzwoniłam do Taty, aby to potwierdzić. Jak się okazało, dobrze się stało.

Parę dni później na sekretarce telefonicznej nagrał się ktoś z Polski, że otrzymał mój mail i że być może będzie mógł mi pomóc. Oddzwoniłam na podany numer. Okazało się, że jest to Ryszard Nowaczyk, że jego rodzina pochodzi z Mokronsa, i że nie jest moim krewnym. Powiedział, że zna kogoś, kto też ma na nazwisko Nowaczyk i zajmuje się genealogią oraz historią tego nazwiska w Krotoszynie i że się z nim skontaktuje. Po odwieszeniu słuchawki nie sądziłam, że coś z tego wyjdzie.

Jakaż była moja radość, gdy parę dni później otrzymałam list od pana Karola Nowaczyka z Krotoszyna. Karol Nowaczyk także nie jest moim krewnym. Ale jest szperaczem-zapaleńcem i posiada dane o Nowaczykach, którzy mieszkali w Krotoszynie i okolicach. A że moja rodzina też przez pewien czas tam mieszkała, Karol miał także i ich dane. Przesłał mi akt zgonu Jakóba (sic) Nowaczyka (mojego pradziadka) oraz jego żony, Marianny z Rogalskich. Akt był podpisany przez jego syna Stanisława Nowaczyka. Dowiedziałam się wtedy, że rodzicami Jakóba byli Jan i Józefa z Koperków (Józefa! nie jakaś ciotka!!!), że oboje już nie żyli gdy on zmarł i że Jakób urodził się w Witoldzinie. Odnalazłam Witoldzin w parafii Cerekwica i następnego dnia zamówiłam filmy, dzięki którym udało mi się odtworzyć częściową historię ich życia.

Wszystko to dzięki Karolowi Nowaczykowi, który nie jest moim krewnym, a który pomógł mi w imieniu międzynarodowego braterstwa szperaczy-genealogów!

C.d.n.

piątek, 14 stycznia 2011

Nowaczykowie od Walentego pochodzący.

Pod tym tytułem, w styczniu 2003 roku, rozpoczęłam moje poszukiwania genealogiczne. Napisałam w PowerPoint gazetkę informacyjną (kurendę) i wysłałam ją bardziej i mniej znanym krewnym i powinowatym. Odezw był średni, ale zapoznałam się z paroma “nowymi” krewnymi, których potem poznałam osobiście.
W pierwszym numerze była m.in. etymologia nazego nazwiska z GenPolu, a przygotowana przez niezawodną Alnę. Oto ona.
"Nazwisko nasze pochodzi od nazwiska czy przezwiska Nowak, to zaś od popularnej podstawy nowak 'człowiek nowy, przybysz'. Tzw. Słownik warszawski (t. III, s. 414) przytacza następujące definicje: nowaczek 'młodziczek, prostaczek'; nowak 1. człowiek początkujący w jakimś zawodzie, nowicjusz ("Na urzędy kościelne dawani być nie mają nowacy nieświadomi i nieumiejętni, ale ci, którzy się w tym ćwiczyli i długo się w tej szkole uczyli"), 2. człowiek, który się pierwszy ze swego rodu wzniósł na wyższe stanowisko, człowiek bez przeszłości, parweniusz: Novus homo, ("Moja rada jest ta, aby z pośrzodka nas był jeden obrany, któryby szedł w poselstwie do raju, do tego nowaka Adama i do jego samice"), 3. nowych rzeczy wynaleźca, sprawca. To nazwisko zostało odnotowane na terenie Polski już w XVII wieku K. Rymut, w Nazwiskach Polaków, (Wrocław 1991, s. 197) podaje, iż w 1631 roku, a J. Bubak (Słownik nazw osobowych i elementów identyfikacyjnych Sądecczyzny, cz. 2, s. 17, Kraków 1992) przytacza wcześniejszy zapis "Imieniem Kaspra Nowaczyka s Kadzcey (.) u oycza Maczieia Nowaczyka 1626, Kaspra Nowaczykas Kacczey 1628". Według Słownika nazwisk współcześnie w Polsce używanych (t. VI, s. 649) w 1990 r. w Polsce było 9196 nosicieli tego nazwiska, z tego najwięcej (750) w dawnym województwie kaliskim. 1:26,500."
Alina Naruszewicz 20 stycznia 2003