wtorek, 17 stycznia 2012

Opinia o badaniach genetycznych.

Moja miła znajoma, Maria Ł., wywołała mnie do tablicy na forum Galicja Projekt na Facebook’u. Otóż przypomniała mi, że podczas VI-tych urodzin Genpolu wyrażałam się bardzo sceptycznie na temat badań genetycznych i ich przydatności w genealogii. Ponieważ obecnie opisuję moje przygody z tymi badaniami, Maria doszła do wniosku, że zmieniłam zdanie. J
Otóż zdania nie zmieniłam! Nadal uważam, że badania dalekiego, prehistorycznego pochodzenia (deep ancestry) naszych przodków absolutnie nic nie dodaje w naszych poszukiwaniach genealogicznych. Jakie ma znaczenie, że linia macierzysta mojego Taty pochodzi od najliczniejszej grupy mitochondrialnej w Europie? Że 11% Europejczyków ma to samo pochodzenie? Wiedza ta nie pomoże w odnalezieniu aktu zgonu jego prababci, którego od paru lat szukam, nie pomoże mi także w przedłużeniu mojej męskiej linii poza dane, które znalazłam do tej pory w księgach parafialnych. Przewa między rokiem 1734 a 30 tysiącami lat wstecz jest jednak nie do przeskoczenia.  Badania deep ancestry mogą być o wiele bardziej przydatne w Ameryce, bo pozwolą na wykazanie pochodzenia linii męskiej lub macierzystej od ludów prekolumbijskich lub afrykańskich; a ża genealogia genetyczna przybyła do nas zza Atlantyku, dlatego też dajemy się trochę na nią nabierać.
Natomiast zawsze twierdziłam, że badania pokrewieństwa za pomocą DNA są bardzo przydatne. I dlatego zrobiłam badania chromosomu Y mojego Taty, aby go porównać do chromosomu Y znajomego, który być może jest dalekim krewnym. Jego linia męska wywodzi się z tych stamych stron co linia mojego Taty. Linii dokumentów do tej pory nie udało nam się połączyć. I właśnie w wypadku luk genealogicznych – czyli luk w aktach – genealogia genetyczna może być bardzo przydatna. Zarówno w przypadku linii męskiej, wdłuż linii dziedziczenia chromosomu Y jak i w linii macierzystej, wzdłuż linii dziedziczenia DNA mitochondrialnego. Oprócz tego kompanie genetyczne obecnie także oferują badania pokrewieństwa wzdłuż linii mieszanych, które także mogą być pomocne w łataniu dziur w drzewie, pod warunkiem, że posiadamy linie dokumentów. Dokumentacja archiwalna zawsze jest potrzebna.
Czyli mój wyrok: badanie pochodzenia prehistorycznego – do niczego, badanie pokrewieństwa osób żyjących – i owszem!

2 komentarze:

  1. Dzięki Małgosiu, teraz już wiemy co na temat tych badań genetycznych ma do powiedzenia nie tylko genealog, ale co najważniejsze, genetyk! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkowita zgoda

    OdpowiedzUsuń