wtorek, 8 lutego 2011

Stare fotografie.

Mam dwie stare rodzinne fotografie, które w dzieciństwie bardzo podziałały na moją wyobrażnię. Jedna to charakterystyczna stara fotografia na tekturce, z eleganckim rewersem studia fotograficznego we Lwowie. Jedyne – wtedy – zdjęcie Antoniego Wiszniowskiego, stryja oraz ojca chrzestnego mojego dziadka, i jego żony Heleny z Fiszerów. Nie mieli dzieci i dlatego byli dla mojego dziadka rodzicami.

Oboje wyglądają bardzo powaźnie, żadnych uśmiechów, nie patrzą na siebie ani do kamery. On w CK mundurze – nie wiem do dziś jakiego stopnia, ona w kołnierzyku wysoko zapiętym pod szyję, z brelokiem, wygląda dużo młodsza o niego. On z zamaszystym, podkręconym wąsem i lekkimi zakołami łysiny, ma charakterystyczne jasno-niebieskie oczy. Żadny inny kolor tak nie wygląda na czarno-białej fotografii. Ona ma oczy ciemne i –co dosyć dziwne – ktrótko obcięte włosy. Jedyny powód takiej fryzury jaki znam to choroba. Czyżby?




To zdjęcie – tak stare, z tak dalekiej epoki, takie eleganckie jak mało co w mojej peerelowskiej szarej codzienności – napełniło mnie tęsknotą za dawną epoką, za inną codziennością.


Przedwczoraj, dzięki pomocy bezcennej Pajoli, dowiedziałam się wielu rzeczy o fotografie. Podała mi namiar na stronę internetową Stare Atelier, którą bardzo polecam w celu datowania starych fotografii. Dowiedziałam się tam, że Edward Trzemeski miał studio we Lwowie do 1905 roku – zdjęcie pochodzi więc sprzed tej daty. Jest to zdecydowanie najstarsza rodzinna pamiątka, jaka jest w moim posiadaniu.

A o drugiej fotografii będzie kiedy indziej….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz