niedziela, 21 sierpnia 2011

Fotoplastikon.

Zachwycam się książką Jacka Dehnela, która kupiłam w Krakowie. Jest to zbiór setki miniatur prozatorskich, których inspiracją są stare fotografie. Dehnel wyciska z  nich co tylko może – odcisk palca zachowany w emulsji fotograficznej, każdy detal wyprawy ślubnej nowej żony, zamazane twarze dziadków pod domem,  może w  Bawarii. Pokazuje, jak nie przeoczyć niczego, jak zachwycać się tymi okruszkami przeszłości. Dehnel robi to dla zdjęć zupełnie mu nieznanych – jego kolekcja powstała z wyszukiwania ciekawych fotografii na Allegro, w antykwariatach, na pchlich targach. Nie są to zdjęcia rodziny czy też znanych mu miejsc.


Wyobraźcie sobie, co by nam udało się zobaczyć na starch zdjęciach, z którymi jesteśmy uczuciowo związani!
I nie gniewam się, że mi podkradł pomysł! Też mam zbiór fotografii – tyle że rodzinnych – które od paru lat opisuję! Tylko że jego pisanie to literatura z najwyższej półki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz