niedziela, 7 sierpnia 2011

Bilans pierwszego tygodnia w Polsce:

1.       Cerkwie w Radruży, Prusiech, cerekwiska w Monastyrzu, i odbudowanej cerkwi w Narolu.

2.      Wizyta w kościele w Horyńcu-Zdroju, gdzie nie mogłam znaleźć chrzcielnicy, która schowała się pod ołtarzem i dopiero na zdjęciu ją zauważyłam.

3.        Kościół w Giedlarowej, gdzie mieszkała moja Mama jako małe dziecko.

4.       Wspaniałe niespodzianki w Leżajsku od Ani Ordyczyńskiej – o tym będzie cały inny post.

5.       Dwa stare cmentarze – w Bruśnie Nowym i w Bruśnie Starym: zdjęcia będą. Tam pochowani sąmoi przodkowie, choć ich pomniki się nie zachowały.

6.       Cmentarz w Leżajsku gdzie jest pochowana moja prababcia.

7.       Poszarpana skóra na łydkach oraz stopach, bo łaziliśmy po jeżynach i pokrzywach, nie mówiąc o komarach, aby obejrzeć bunkry linii Mokotowa.

8.       Spotkanie z Stowarzystwem Miłośników Ziemi Horynieckiej, których namówiłam na wydanie albumu o starym Horyńcu. Zapisanie się to tegoż stowarzyszenia.

9.       Poznanie Pawła, potomka Ponińskich, dziedziców horynieckich, który także jest bardzo zainteresewany pracą społeczną na rzecz Horyńca. Plany na temat współpracy z Niemirowem.

10.   Spotkanie z członkami Małopolskiego Towarzystwa Genealogicznego zorganizowane przez Zbyszka Szybkę alias prezesa. Poznanie przemilych osob tamze.

11.   Trzy maile genealogiczne – każdemu należy się osobny blog!!!

12. Wspaniala wycieczna nad szumy na Tanwi. Cudo!

3 komentarze:

  1. Szkoda, że zabrakło czasu na klasztor, Muzeum Ziemi Leżajskiej, żydowski kirkut i przede wszystkim na dłuuugie rozmowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z mojego punktu widzenia też udany.

    OdpowiedzUsuń
  3. W nawale wrazen zapomnialam napisac, ze spotkalam sie z moim genealogicznym bratem dwa razy!

    OdpowiedzUsuń